Historia ostatnich dni w Bytowie pod niemieckim panowaniem spisana przez księdza Walthera Genge w Sulęczynie 28.06.1945
11.02. W naszym kościele o godz. 1600 - katolicka msza wojskowa celebrowana przez nadkapelana (księdza) wojskowego Aschoff, który przybył z Pomyska do Bytowa. W kościele znajdowali się uchodźcy, którzy nocowali na słomie. Kościół był czasowo zajęty od około 04 lutego1945 roku przez niemieckich żołnierzy: uchodźców.
18.02. Pierwsza niedziela Wielkiego Postu. Msze: 730; 830; 930; 1030 - w zachrystii i msza wojskowa o godz. 1300 w kościele protestanckim św. Elżbiety.
18.02. W kościele protestanckim św. Elżbiety o godz. 1600 odbyła się katolicka msza wojskowa, znowu celebrowana przez nadkapelana Aschoff. Dominowała ludność cywilna.
25.02. Druga niedziela Wielkiego Postu. W kościele msze: 730; 830; 1000. Tak 8 dni - jeżeli Bóg pozwoli nam żyć.
20.02. Rosyjskie samoloty pierwszy raz bombardowały miasto. Trwało to od 9 rano do 230 w nocy (21.02). Nieprzyjacielskie samoloty nadlatywały co godzinę, o sile od 2 do 12 maszyn. Pierwsze bomby lotnicze zniszczyły dom na rynku naprzeciwko kościoła. Było 4 zabitych. Wszystkie szyby w kościele zostały wytłuczone. Uchodźcy pośpiesznie opuścili nasz kościół.
25.02. Zapowiadana msza w kościele była trzykrotnie przerywana przez naloty. Od 21 lutego msze odbywały się już w plebanii. Próbowaliśmy jeszcze raz w kościele, ale to było niemożliwe.
02.03. Jedna bomba lotnicza spadła do ogrodu plebani od strony domu. Nikomu nic sięnie stało, ponieważ wszyscy znajdowali się w piwnicy. W kuchni znajdowała się moja kuzynka Stanisława Ponhausen. Odłamki granatów przeleciały przez kuchnię nad jej głową. Dzięki Bogu nic się jej nie stało. Bomba spadła około 2 m. od rogu plebanii i z dala od okien kuchennych w ogrodzie. Spowodowała lej o głębokości 2 m i szerokości 1 ,5 m Te okna w plebani, które jeszcze zostały po 20 lutym, wszystkie się wytłukły. W piwnicy od strony podwórza i rogu ogrodu, gdzie był ołtarz z najświętszym sakramentem, spadł tylko tynk z sufitu.
6.03. Wysłałem kuzynkę z kilkoma rzeczami wozem do Jamna. Z powodu niebezpieczeństwa, że pojazd zostanie zniszczony przez granaty lub bomby lotnicze, wóz czekał na nią za katolickim cmentarzem. Kuzynka zamieszkała u rodziny Werra, blisko niemiecko-polskiej granicy.
7.03. Po południu pojechałem rowerem przy 10-15 cm wysokim śniegu i opadach śnieżnych do Jamna, do gospodarstwa Majkowskich, naprzeciwko byłego polskiego domu celnego, żeby go prosić o dwie furmanki dla moich, a przede wszystkim dla dwudziestu Litwinów, którzy znajdowali się na plebani i o przewiezienie ich do Jamna. Przy wyjeździe z miasta do katolickiego cmentarza nad pomyskim jeziorem przyszli jeszcze H. Kreisas i Alfred Heiduk. Ten ostatni był w niemieckiej wojennej kolumnie do Lęborka i chciał się dostać do swojej żony. Dnia 10 marca został zastrzelony przez Ruskich na plebanii (strzał w płuca). Z Heidukiem był też Joseph Schultka, który jako ostatni uciekł za mną do Jamna.
7.03. Około wieczora przybyły te duże furmanki z Jamna. To, co po południu zapakowaliśmy, załadowaliśmy na furmanki, także rzeczy Litwinów. O godz. 1830 jechaliśmy furmankami, podczas gdy Rosjanie z Półczna i z kierunku Niezabyszewa tu na miasto rzucali granaty i ostrzeliwali niemieckie wojska, które były nad pomyskim jeziorem i swoimi działami odpowiadały ogniem. Z Bytowa przybyliśmy o 9 rano do Jamna. My to znaczy G. Schultz i moja mniejszość wzięliśmy mieszkanie u H. Joh. Werra, gdzie także moja kuzynka była zakwaterowana.
8.03. Wcześnie rano około godziny 4 Bytów był w rosyjskich rękach. Ja mieszkałem u J. Werry od 7.03.
9.03. Kościół płonął od 9 do 10 marca. Spłonął całkowicie. Z kościoła nie zostało nic oprócz kamieni. Nawet dzwon nie ocalał.
17.03. Pierwszy raz odwiedziłem Bytów. W plebanii znalazłem to miejsce w piwnicy, gdzie były beczki ze święconą wodą zamurowane i nieuszkodzone. Podobnie za moją drugą wizytą.
24.03. Miejsce w piwnicy, gdzie była nasza bielizna i garnitury w skrzynkach ukryte i zakopane, już 17marca zostały wykopane. Prawdopodobnie ci młodzi Litwini, którzy 7 marca nie uciekli z nami, okradli piwnicę. Z Jamna i Sulęczyna byłem około 12 razy w Bytowie.
30.03. (Wielki Piątek) Mszy odprawić nie mogłem, ponieważ nie miałem mojego wina mszalnego, które straciłem 9 marca na rzecz Rosjan. 30 marca (Wielki Piątek) przeprowadziliśmy się z kuzynką z Jamna do Sulęczyna. Tam dostaliśmy pokoik w domu komendanta milicji pana Tredera. Mieszkaliśmy u H. Wery od 8 do 30.03.
1.04. (Pierwszy Dzień Zmartwychwstania Pańskiego). Po raz pierwszy od 8.03.45 roku znowu odprawiam mszę w Sulęczynie.
8.04. Dowiedzieliśmy się, że ksiądz Grabka z Ugoszczy został zastrzelony przez Rosjan w dniu swoich urodzin, czyli 31marca, w Wielką Sobotę.
24.06. (Święto Jana Chrzciciela) Protestancki kościół św. Elżbiety w Bytowie został przejęty i wyświęcony przez katolicką wspólnotę. Patronem zostaje święty Jan Chrzciciel i od tego momentu głównym opiekunem katolickiego kościoła, podczas gdy drugą patronką jest św. Katarzyna.
( od autora: dnia 1 lipca 1945 roku ksiądz Genge wrócił z Sulęczyna z powrotem do Bytowa)
Źródło: Fragment z księgi parafialnej parafii św. Katarzyny w Bytowie z 1945 roku.